poniedziałek, 8 października 2018

Duchy cesarzy i N Seoul Tower (08.10.2018)

Planowaliśmy nadrobić wczorajszy stracony pałac, ale po dotarciu na miejsce okazało się, że wbrew informacjom zawartym w przewodniku Lonely Planet, Changdeokgung jest w poniedziałki zamknięty. Jedyne pocieszenie, że nie tylko my byliśmy takie gapy bo co chwila od bramy pałacu odchodzili kolejni zawiedzeni turyści. Szybki kontrwywiad na stronie Visit Korea przekonał nas, że wszystkie najważniejsze pałace oprócz Gyeongbokgung (który widzieliśmy wczoraj) są dzisiaj nieczynne (sic!). Na szczęście obok następnej stacji metra znajdowała się konfucjańska świątynia na którą też mieliśmy bilet. Tutaj mały wtręt praktyczny - oprócz zwykłych biletów wstępu do pałaców (po około 3.000-5.000 WONów każdy) można za 10.000 WONów (obecnie równowartość około 33 PLN) nabyć bilet zbiorczy na 4 pałace i właśnie świątynię Jongmyo, który na dodatek ważny jest miesiąc od daty zakupu - polecamy!


Świątynia Jongmyo jest poświęcona kultowi przodków rodziny cesarskiej. W dwóch ogromnych pawilonach znajdują się „duchowe tablice” (choć słowo skrzynie byłoby chyba bardziej adekwatne) cesarzy i cesarzowych dynastii Joseon. Dwa razy do roku (kiedyś pięciokrotnie) odbywa się tu specjalna ceremonia, podczas której duchy się przywołuje, aby złożyć im ofiarę z pokarmów, oddać hołd i poprosić o wstawiennictwo i błogosławieństwo (poprzez spalenie odpowiednich zwojów z modlitwami). Jak widać z powyższego opisu, jest to rozbudowany kult przodków występujący w takiej czy innej formie w praktycznie każdym kraju Azji Wschodniej (oczywiście kiedy coś dotyczy cesarza jest o wiele bardziej na wypasie!). Kiedyś ceremonii dokonywał sam cesarz, jego następca tronu oraz pierwszy z ministrów. W dzisiejszych czasach ten obowiązek przypadł na dalekich potomków cesarza z dalszych linii oraz premiera (w pawilonach znajdują się tablice ostatniego cesarza i koronnego księcia dynastii Joseon). Niestety powyższe ceremonie są jedynym momentem roku, kiedy można zobaczyć tablice duszy - w „zwykłe” dni są zamknięte w pawilonie.





Co ciekawe jest pawilon główny dla bardziej zasłużonych cesarzy…




i pawilon boczny dla tych, którzy mniej przysłużyli się krajowi. ;)


Znamienne, że prawie każdy cesarz otrzymywał tuż po śmierci „tablicę duszy” w głównym pawilonie, tylko po to aby jego następcy przenieśli ją do bocznego pawilonu jeżeli uznali go za niegodnego ;). Na tablice dusz zasługiwały też oficjalne cesarzowe (bo konkubiny już nie). Co ciekawe według Koreańczyków wszystko po śmierci jest na odwrót. Dlatego o ile dla żywych kierunek wschodni jest o wiele ważniejszy (pałac dla koronnego księcia znajduje się np. we wschodniej części kompleksu pałacowego), to po śmierci strona zachodnia jest tą bardziej pożądaną i to po zachodniej stronie pawilonu głównego znajdują się tablice najstarszych z cesarzy.


Po pożegnaniu Jongmyo swoje kroki skierowaliśmy w stronę Namsan - opiekuńczej góry Seulu - z której rozpościera się fenomenalny widok na miasto. Teoretycznie planowaliśmy odwiedzić wieńczący jej szczyt symbol miasta jakim jest N Seoul Tower, ale cena biletu przekonała nas, że równie dobrze możemy obejrzeć panoramę Seulu z tarasów widokowych na dole wieży.








Barierki na szczycie Namsan aż uginają się pod ciężarem kłódek miłości i jeżeli dobrze rozumiem, od czasu emisji serialu (k-drama) „Moja miłość z innej gwiazdy” to bardzo popularne miejsce na randki. Nie będę ukrywać, że poczułam lekką satysfakcję bo powyższy serial jest jednym z dwóch koreańskich seriali, które zdarzyło mi się w życiu oglądać! :D




Na szczęście na szczyt Namsan można dostać się kolejką linową. No bo cóż… Po naszych ostatnich doświadczeniach, mieliśmy brzydkie podejrzenia że droga na szczyt mogła być usiana dużą ilością schodów po których nie da się wygodnie poruszać wózkiem dziecięcym. ;)




Dzień zakończyliśmy w (niestety dla naszych portfeli) koreańskim BBQ. Gdzie oprócz najtańszej grillowanej pozycji w menu (samgyeopsal - pork belly)...


Skosztowaliśmy też nareszcie bimbap (czyli ryżu z dodatkami podawanym na gorącym półmisku).


1 komentarz: