Jakoś tak wyszło, że dziś pokonaliśmy sporo kilometrów na piechotę po ulicach Seulu, ale nic bardzo konkretnego nie obejrzeliśmy. Ku radości N. spędziłyśmy obie trochę czasu w sklepach kosmetycznych (tak, przywieziemy trochę produktów K-beauty). Szukaliśmy też koreańskiego odpowiednika Akihabary, ale trafiliśmy raczej na odpowiednik naszej giełdy komputerowej (tylko sklepików jakby nieco więcej).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz